top of page

"Elizabeth"

Gdy dostałem pracę jako planter, musiałem jeszcze swoją osobę i ekwipunek przenieść do pierwszego obozu w Smithers. Na moje niebywałe szczęście okazało się, że w Golden w którym akurat byłem, ten sam zamiar miał Preston i jego pięknie dojrzała GMC Vandura o imieniu Elizabeth. Czekały nas dwa dni drogi, które zaczęły się po prostu bosko, bo jakże inaczej by mogło wśród piękna Gór Skalistych, które w ramach szyb nie pozwalały odwrócić od siebie wzroku. Dryfowaliśmy tak między tymi rzeźbami przyrody ośnieżonych na swoich czubkach, gdy nagle Elizabeth nie mogła jechać szybciej niż 60 km/h. Nie wiedzieliśmy z jakiego powodu zgarniała naszą atencję w ten perfidny sposób. Później robiło się jeszcze bardziej burzliwie. Z niewiadomego powodu obrażona; stanęła jakby była jedną z tych gór obok nas i to w miejscach niespecjalnie nadających się do sprzeczek. Preston próbował ją udobruchać, pieścić, szeptać miłe słówka i trzeba przyznać, niezły z niego czaruś, albowiem zawierał zgode...pierwsze cztery razy. Za piątym jednak, gdy podawał on swoją dłoń - ona chamsko i bez skrupułów odtrąciła ją na poboczu drogi pośrodku niczego. Miłość Prestona do niej jest jednak tak silna, że nie mógł jej zostawić, tak też i ja zostałem z nimi, chodź lada moment miał się zacząć sezon sadzenia drzew i mój towarzysz zasugerował, że nie muszę być częścią tej sprzeczki.

 Ów piąty raz był w niedziele, więc błogosławieństwo w postaci mechanika dostaliśmy dzięki znajomości Pana, który eskortował nas lawetą. Na miejscu kompletnie skołowani i pełni wątpliwości czy się uda, staraliśmy się zafundować Elizabeth na co tylko miała ochotę. Wymieniliśmy z 3 części w silniku, lecz dalej jedyne na co było ją stać w zamian to pare burknięć i kaszli. Po paru cierpkich godzinach w końcu jednak doszliśmy do sedna sprawy - Elizabeth była zbyt przytłoczona i spięta, a dokładnie kable zamontowane pod siedzeniem kierowcy, które uniemożliwiały odpalenie silnika. Geniusz, który ją stylizował, zamontował je tam i to było epicentrum ich kryzysu.

  Wsiadłem do samochodu obcego mi człowieka, a po tym co przeszliśmy, wiedziałem, że wysiądę z samochodu nowego kumpla. Musieliśmy nadrabiać drogę po przez morki Kolumbii Brytyjskiej, więc uznałem, że miło będzie, jeśli będą mieli tą noc dla siebie. Średnio się znam na miłości, ale widzę, że paradoksalnie ona wzrasta, gdy jest dzielona i szerzona. Z resztą wszystko co dzielone, smakuję lepiej.

Elizabeth-1.jpg
Elizabeth-2.jpg
Elizabeth-3.jpg
Elizabeth-4.jpg
Elizabeth-5.jpg
Elizabeth-6.jpg
Elizabeth-7.jpg
Elizabeth-8.jpg
bottom of page